Obchodzimy dziś 231. rocznicę urodzin Józefa Bema, jednego z najbardziej znanych generałów powstania listopadowego, który wpisał się również w historię naszego miasta. Przypomnijmy, jak doszło do tego, że Bem dołączył do panteonu lokalnych bohaterów.
Wieczorem 26 maja 1831 r. dobiegała końca bitwa pod Ostrołęką. Duża część polskich oddziałów, szczególnie piechoty, była zdezorganizowana. Przed godz. 19.00 w okolicach mostu szosowego pojawił się feldmarszałek Iwan Dybicz w otoczeniu sztabu. Ruch ten po stronie polskiej został odebrany jako zapowiedź szarży kawaleryjskiej, która mogła ostatecznie rozbić rozprężone bojem oddziały powstańcze. Wódz Naczelny armii polskiej wydał rozkaz, by 4. Bateria Lekkiej Artylerii Konnej dowództwa podpułkownika Józefa Bema ostrzelała mosty. Stanisław Jabłonowski – uczestnik słynnej szarży – zapamiętał to tak:
„[…] ogień piechoty coraz bardziej się wzmagał i do nas przybliżał. Naczelny wódz, znudzony nareszcie natarczywością, przywołuje podpułkownika Bema i mówi mu: «Każ pan działa odprzodkować i daj do nich ognia, a dobrze ich przepędź». Tego Bem potrzebował i żądał. Powraca zaraz do baterii i powiada mi: «Każ kapitan siąść na koń i ruszyć, a ja wyjadę naprzód i obiorę pozycję, a kapitan z baterią do mnie przyjeżdżaj!». Bateria ruszyła z miejsca stępa, ja zaś wiodłem oczyma za podpułkownikiem, bym wiedział, gdzie prowadzić działa […]. Widząc, gdzie stanął podpułkownik, zakomenderowałem: «kłusem! galopem! A potem marsz! marsz!» Na to gwałtowne napadnięcie nasze tyraliery moskiewscy w nogi; nasi za nimi […]. Ponieważ front nasz był w pozycji ukośnej, a zatem lewe skrzydło o wiele było bliżej od kolumn moskiewskich, daję więc rozkaz, by trzy pierwsze plutony używały granatów i kul, a dwa ostatnie kartaczy. W tej chwili wielka cisza panowała […]. Podpułkownik Bem daje rozkaz: «Od prawego ognia!». No, jak tylko wystrzeliliśmy z dział parę razy, niebawem odezwała się cała linia artylerii moskiewskiej […]. Walka ta trwała z pół godziny. Naraz huk ustał zupełnie, dym opadł i śliczne słońce, co przez cały dzień przyświecało, ukazało się w całym blasku. Jakiż widok przedstawił się moim oczom? Dział naszych strzelających na placu nie było. Sam podpułkownik Bem z dobytą szablą jeździł po pobojowisku wraz za swym trębaczem Hańczem. Łączę się z nim i obaj zawracamy na linię naszego frontu”.
Szarża 4. Baterii Lekkiej Artylerii Konnej nie zadała Rosjanom istotnych strat, ale przekonała ich, że armia polska może jeszcze stawić opór. Dzięki brawurze Bema i jego żołnierzy porażka nie zamieniła się w katastrofę.
Ilustracja tytułowa: Generał Bem, po 1848 r., Zakład Litograficzny de Cattier w Paryżu, nr inw. MOO/H/1095.