Henryk Ciszewski lubił opowiadać historie. Rozmowę zaczynał zwrotem: „słucha pan”, „słucha pani”, po którym następowała opowieść o dawnej Ostrołęce, nieistniejących już miejscach i ludziach. Pan Henio, jak nazywaliśmy go z czułością, był świadkiem chyba wszystkich ważnych wydarzeń w okolicy, o czym świadczą zdjęcia je dokumentujące oraz zebrane pamiątki. Wśród tłumu ludzi niemal zawsze udaje się wypatrzyć jego drobną, pochyloną postać. Zamiłowanie do dziejów miasta odzwierciedlały jego zapiski, bardziej przypominające kolaż niż kronikę. Był zbieraczem osobliwym. Umiał dostrzec walor w przedmiotach, które inni omietliby wzrokiem obojętnie. Dzięki jego zapobiegliwości udało się uratować wiele dawnych przedmiotów użytkowych i dokumentów, które zasiliły zasób muzeum ostrołęckiego. Z równą pasją tworzył rzeźby – zazwyczaj drobne formy, przedstawiające ludzi lub zwierzęta, czasem scenki, niejednokrotnie opatrzone adekwatnym komentarzem. To tylko część naszych wspomnień o nim. Dopóki mógł, przychodził do muzeum codziennie.
Czy Państwo, mieszkańcy Ostrołęki, mają jakieś wspomnienia związane z panem Henrykiem? Przygotowując w tym roku wystawę i katalog jego prac zastanawiamy się, co pozostało w pamięci mieszkańców po tym ciekawym człowieku.