Polacy, którzy złożyli drogocenne kruszce dla Armii Ochotniczej, utworzonej latem 1920 roku, otrzymywali w zamian żelazne obrączki. Szybko okazało się, że ojczyzna oczekiwała znacznie większej daniny.
Historia zna liczne przykłady, gdy na cele publiczne ludzie oddawali najcenniejsze przedmioty. Tak też było w 1920 roku. Każdy gest w postaci materialnych darów – złota, platyny, szlachetnych kamieni, biżuterii, broni, składanych na wezwanie potrzebującej ojczyzny, był wówczas bezcenny. W zamian za złoto ofiarodawcom dziękowano żelazną obrączką z napisem np. „Złoto na Skarb Narodowy 1920”. W Muzeum Kultury Kurpiowskiej znajduje się natomiast obrączka, na której widnieje napis wersalikiem „Złoto-Armji Ochotn[iczej] 1920”. Jest ona pamiątką ofiarności społeczeństwa na rzecz Armii Ochotniczej z czasu zagrożenia suwerenności Polski, z wojny polsko-rosyjskiej 1919–1920. Obrączki takie wydawał Obywatelski Komitet Wykonawczy Obrony Państwa powołany na początku lipca 1920 roku. Znane są również podobne obrączki z roku odzyskania przez Polskę niepodległości z napisem „Złoto Ojczyźnie 1918 rok”.
Żołnierze Armii Ochotniczej walczyli między innymi w dalszej i najbliższej okolicy Ostrołęki w pierwszych dniach sierpnia 1920 roku. Bronili linii Narwi, opóźniając marsz wojsk rosyjskich na Warszawę.
4 lipca 1920 roku ruszyła wielka kontrofensywa Armii Czerwonej, przełamując polski opór na rosyjskim Froncie Zachodnim. W obliczu zagrożenia pilną stała się potrzeba uzupełnienia szeregów Wojska Polskiego, które ciągle prowadziło walkę na Wschodzie. Pobór do regularnego wojska był sprawą oczywistą. Potrzebą chwili stał się zaciąg do Armii Ochotniczej. 7 lipca na czele Generalnego Inspektoratu Armii Ochotniczej działającego w strukturach Ministerstwa Spraw Wojskowych stanął słynny gen. Józef Haller. Na zew ojczyzny odpowiedzieli dorośli i młodzież, która nieraz całymi klasami zgłaszała się do wojska. Do końca września 1920 roku kokardę przypięło około 100 tysięcy ochotników.
Wśród nich dopisali harcerze – około 6 tysięcy trafiło do służby frontowej. Były oddziały, w których stanowili większość. Jednym z nich był 205. Pułk Piechoty im. płk. Jana Kilińskiego, w skład którego weszło 300 harcerzy. Ich opiekunem był pionier ruchu hm. por. Adam Ciołkosz, a jego dowódcą mjr Bernard Mond.
30 lipca ochotnicy 205. Pułku wyruszyli pociągiem z Warszawy w kierunku Ostrołęki. Podróż poświęcili na zaznajomienie się z bronią i ćwiczenia. 31 lipca III batalion pułku pomaszerował w kierunku Łomży, by wesprzeć broniące się tam oddziały. Po nocnym marszu dotarł do Miastkowa i zaraz został skierowany na Nowogród. Tam stoczył pierwsze boje, odpierając napór szwadronów rosyjskiej kawalerii pod dowództwem Hajka Byżyszkiana (Gaj-Chana). Rosjanie po otrzymaniu posiłków pokonali III batalion 205. pułku. Nasi żołnierze bronili się heroicznie. Część z nich zdołała w panice wydostać się z opresji i ruszyć w kierunku Ostrołęki. Pomogli im koledzy z II batalionu 205. pułku, którzy nieco później szli na Łomżę. Przejęli oni główne uderzenie kozaków, gdyż ustąpienie pola oznaczało oddanie Ostrołęki wrogowi. Do ostatka broniła się garstka ochotników pod dowództwem mjr. Bernarda Monda. Wobec przewagi wroga ulegli. Resztki batalionów II i III dotarły do Ostrołęki przed północą. Rano okazało się, że nie ma ponad połowy stanu osobowego. Wielu było zabitych lub rannych, wziętych do niewoli. Rosjanie obeszli się z nimi w bestialski sposób. 2 sierpnia przyszedł czas na I batalion 205. pułku, który został zatrzymany w Wojciechowicach do dyspozycji dowództwa Grupy „Ostrołęka”, która formowała się właśnie w Ostrołęce pod dowództwem gen. Jana Wroczyńskiego. I batalion kontratakował teraz w kierunku Łomży razem z żołnierzami z 2. i 108. pułków ułanów, baterią 17. pułku artylerii ciężkiej oraz oddziałem Policji Państwowej. Doszło do krwawych walk pod Drogoszewem. Dalszy marsz okazał się niemożliwy wobec napierającej masy wojsk wroga, który zdołał już zająć Łomżę. Pojawienie się Rosjan w okolicy Ostrołęki było kwestią godzin.
Bój o Ostrołękę zaczął się 3 sierpnia ofensywą IV Armii Siergiejewa, a 7 sierpnia Rosjanie weszli już do miasta. Zdobycie kolejnego, bardzo ważnego, punktu oporu odbyło się poprzez jego oskrzydlenie. Oprócz regularnych formacji wojskowych wchodzących w skład Grupy „Ostrołęka” miasta broniły jednostki ochotnicze przybyłe z różnych stron kraju. Ciężkie zadanie otrzymał znany nam, nadwerężony już w bojach, 205. pułk piechoty. Przejmował natarczywe ataki Rosjan na linii Nowa Wieś Wschodnia – Teodorowo i Laskowiec. 4 sierpnia, w dniu, w którym powołano następnego dowódcę Grupy „Ostrołęka” (gen. Bolesława Roję), do miasta przybyli kolejni ochotnicy zgrupowani w 101. Rezerwowym Pułku Piechoty. Przeciwko rosyjskim oddziałom walczyli również ochotnicy 4. pułku pomorskiego, w tym szwadron harcerzy. Ochotnicy zdarzali się też w jednostkach regularnych, np. w I batalionie morskim, który walczył pod Nową Wsią, Suskiem i Rzekuniem. W walkach o Ostrołękę straty odniósł również ochotniczy oddział Policji Państwowej. Chcąc dowiedzieć się więcej o walkach na naszym terenie warto sięgnąć po opracowania, w tym po prace prof. Janusza Szczepańskiego, z których korzystaliśmy pisząc ten tekst.
Poległą pod Nowogrodem ochotniczą młodzież upamiętnia pomnik w tym mieście. Upamiętnienie znajduje się też w Drogoszewie, gdzie walczyli również ochotnicy, w tym policjanci. Jeszcze w 1939 roku Komenda Główna Policji Państwowej apelowała o relacje, zdjęcia, listę uczestników bitwy pod Miastkowem. Do dziś wiemy niewiele o poległych w bitwie miastkowskiej. Opieramy wiedzę między innymi na przekazie uczestnika boju Józefa Nyczka, z którym udało nam się porozmawiać na krótko przed jego śmiercią. Np. tygodnik „Na posterunku” (nr 4, 1939 rok) podał (nie unikając błędów co do dowództwa), że pod Drogoszewem pochowano sześciu policjantów, a trzech rannych policjantów zmarło w ostrołęckim szpitalu i przytacza ich nazwiska. Być może to oni spoczywają w mogile na ostrołęckim cmentarzu parafialnym razem z policjantami, których zwłoki według relacji J. Nyczka sprowadzono do Ostrołęki. Zanim jednak zyskamy pewność, potrzebne są bardziej wnikliwe badania, krytyka źródeł pisanych, które też nie są precyzyjne, weryfikacja różnych przekazów odnośnie poległych pod Miastkowem, ale też w bezpośrednim boju o Ostrołękę. Tymczasem nic nie stoi na przeszkodzie, by nasza pamięć o spoczywających w mogile żołnierzach 1920 roku była tak po prostu – codzienna. Nie oczekujmy w zamian żelaznej obrączki.
Na zdjęciu: Obrączka upamiętniająca dar na rzecz Armii Ochotniczej walczącej w 1920 roku, nr inw. MOO/H/314