Gdyby był z nami, obchodziłby dziś swoje imieniny. Wspominając wspaniałego artystę i naszego przyjaciela – Stanisława Skolimowskiego, przedstawiamy jego dzieło z naszych zbiorów muzealnych – obraz „Słonecznik”.
Ten obraz jest smutny – powiedziała dziewięcioletnia Helena, gdy przystanęłyśmy przed obrazem „Słonecznik” na wystawie „Stanisław Skolimowski. Nierzeczywiste”. Dotychczas praca ta wydawała mi się bodaj najbardziej optymistycznym płótnem artysty na tej ekspozycji. Tyle ciepłej żółci i radosnych błękitów. No i przecież słonecznik. Nie chciałam o niej myśleć inaczej. Tyle bowiem przygnębienia i dramatu jest w obrazach Skolimowskiego, że właśnie tego słonecznika uchwyciłam się niczym iskierki nadziei.
Sugestywne stwierdzenie młodej damy nie dawało tymczasem spokoju. Najpierw zastanowił kolor liści – taki przynależny jesieni – ugrowy, przekrwiony czerwienią, powtórzony na linii żółci równoległej łodygi, niczym rana. Dostrzegłam teraz, że kwiat gasi duża ciężka płaszczyzna szarości, a lżejsze, niespokojne i rozwibrowane błękity dołem zdają się być tym razem zimne, wręcz lodowate i zakłócone czernią. Zobaczyłam teraz, że kwiat nie może stać „o własnych siłach”. A może jest zawieszony i opada w takim sugestywnym wygięciu, które przywodzi na myśl udręczone ciało? Inaczej niż na płótnach polskich modernistów, np. Weissa, gdzie słoneczniki są zwiędłe, suche i konwulsyjnie skręcone. Na płótnie Skolimowskiego był upadek, to widać. Wygięta łodyga zostawiła ślad z lewej strony płótna. Zobaczyłam, że centralny punkt kwiatostanu niczym ciemna bezdenna otchłań, niczym cyklopowe oko, informuje o niebezpieczeństwie, a może agonii? Iście słonecznikowa barwa płatków wprawdzie przebija spod spodu, ale malarz wierzchnią ich warstwę wzmocnił poprzez zmieszanie żółci z czerwienią. Dostrzegam teraz, że uproszczony zarys kwiatu podkreśla górą muśnięcie czerwieni prowadzonej cienkim konturem, ale też w postaci zakłócającej plamy.
Gdy za sprawą Heleny coraz uważniej przyglądam się dziełu Stanisława Skolimowskiego, zdaje mi się, że jest cierpienie na tym smutnym obrazie. Próbuję jednak znaleźć nadzieję w dramaturgii przedstawienia, które zostawił malarz ku osobistej refleksji dla mnie, dla Państwa, dla każdego odbiorcy jego prac. Już sama nie wiem. Wiem natomiast jedno. Dzieci, tak jak artyści, widzą i czują więcej.
Stanisław Skolimowski urodził się w 1937 roku w Mławie, zmarł w 2014 roku w Ostrołęce, z którą związany był na stałe od 1963 roku. Osiadł tu po studiach na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Muzeum posiada poważny zbiór jego prac, z których część eksponowana jest na wystawie stałej „Stanisław Skolimowski. Nierzeczywiste”.
Stanisław Skolimowski, „Słonecznik”, 2010 rok, olej na płótnie, nr inw. MKK/S/1653