Ostrołęka i Kurpie. Między wątkiem historii a osnową życia

Ostrołęka i Kurpie. Między wątkiem historii a osnową życia

Wystawę „Ostrołęka i Kurpie. Między wątkiem historii a osnową życia” tworzą archiwalia i przedmioty związane z mieszkańcami Ostrołęki oraz Kurpiami, fragmenty poezji o Ostrołęce autorstwa Izraela Szterna oraz treści w multimediach. Społeczność niewielkiego miasta różniła się znacząco od tej zamieszkującej kurpiowską wieś. Obie jednak sąsiadowały ze sobą i zachodziły między nimi relacje ekonomiczne i społeczne. Na wystawie zwracamy uwagę na codzienność ludzi, ich egzystencję oraz na ekonomię prowincji. Eksponaty nie oddają nam pełnego obrazu rzeczywistości, jedynie jej namiastkę. Doceniamy te okruchy z życia, drobiazgi, gdyż stanowią kanwę przeszłości.

Wystawę cechuje nienarzucająca się scenografia. Pozwala budować relację między nowoczesnością a przeszłością w sposób niejednoznaczny. Skromne przedmioty życia codziennego, wyrwane z kontekstu, świadczą o ludzkim trwaniu i przemijaniu. Nie roszczą sobie prawa do ukuwania obiektywnej prawdy o minionej rzeczywistości, w swej materii w prawdzie pozostając. Zwiedzający ma okazję dostrzec bogactwo w prostocie. Użyte rozwiązanie wystawiennicze jest uczciwe wobec artefaktów, nie wchłania ich lecz je wydobywa. Nie próbuje za ich pomocą odtwarzać rzeczywistości, nie zawłaszcza przestrzeni wyobraźni, nie narzuca przekazu, wyzwala codzienność z oczywistego kontekstu. Nie przenosi zwiedzającego w dawny świat. Wręcz przeciwnie. Ów nie traci kontaktu ze współczesnością, jest jej udziałem, twórcą, ma świadomość własnego czasu.

Struktura i treść wystawy

W ekspozycji wyodrębniono pięć zagadnień pozwalających usystematyzować przekaz o ostrołęczanach i Kurpiach w okresie międzywojennym.

Pierwsza część ekspozycji – „W lustrze uliczek” – ukazuje fotograficzny portret mieszkańców Ostrołęki podczas dnia świątecznego. Poprzez fotografie poznajemy ludzi podczas prowincjonalnej fiesty. Pozują do fotografii w atelierowych wnętrzach miejscowych fotografów. W sali tej poetycki ton nadają strofy z Mojej księgi Ostrołęki Izraela Szterna, które przenoszą widza w poranek dnia świątecznego w Ostrołęce.

W kolejnej przestrzeni wystawy, zatytułowanej „Szepty codzienności” poruszono zagadnienie realiów życia ostrołęczan trudniących się handlem, rzemiosłem, działalnością usługową oraz innymi profesjami. Największy procent mieszkańców stanowili rzemieślnicy, następnie sklepikarze, rolnicy, inteligencja zaś stanowiła niewielki ich odsetek. W mieście działały szkoły rzemieślnicze dla chłopców i dziewcząt. Niektórzy mieszkańcy pracowali w drobnych zakładach przemysłowych, z których część była własnością samorządu miejskiego. Duże znaczenie dla kondycji rzemiosła i handlu miały zamówienia od stacjonujących w Ostrołęce jednostek wojskowych – 5 Pułku Ułanów Zasławskich i 12 Dywizjonu Artylerii Konnej. Na wystawie możemy poznać relikty po dawnych zakładach rzemieślniczych i przemysłowych, sklepikach. Świadczą o mieszkańcach miasta, ich zamożności. Poetyckim przewodnikiem w „Szeptach codzienności” są strofy Szterna odnoszące się do poranka dnia powszedniego w Ostrołęce.

Opowieść na bruku” to tytuł kolejnej części ekspozycji, na której zwracamy uwagę na targi i jarmarki. Aranżacja wystawy nawiązuje do pasażu handlowego. Areną handlu w Ostrołęce były place targowe – Rynek, czyli plac 3 Maja, Mały Rynek i Nowy Rynek, zwany Targowicą lub Świńskim Rynkiem. Targi małe i jarmarki odbywały się na Nowym Rynku; targi we wtorki i w piątki, a jarmarki we wtorki po 15. dniu miesiąca oraz w środy po świętach kościelnych (kilka razy w roku). Rynek był miejscem spotkania ludzi z miasta i przyjezdnych. To tygiel prowincji, w którym działa się ekonomia na miarę możliwości lokalnych bohaterów. Rynek lokalny, ze względu na biedę panującą na wsi kurpiowskiej i prowincjonalny charakter Ostrołęki, był mało chłonny, w związku z czym transport towarów z odległych stron nie był opłacalny. Można jednak tam było nabyć przedmioty, meble czy większe narzędzia, których zakup związany był z poważniejszymi inwestycjami. Na targach kupowano produkty rzemieślników z najbliższych powiatów, zazwyczaj tych, którzy posiadali niewielką ilość ziemi lub bezrolnych, dla których zbyt wyrobów był podstawą egzystencji. Z reguły były to drobne przedmioty gospodarstwa domowego takie, jak: grabie, widły, oprawki do siekier, koszyki. Na targi i jarmarki do Ostrołęki i Myszyńca przybywali garncarze z Broku, Ostrowi, Pułtuska, Krasnosielca i Chorzel, którzy rozstawiali wyroby bezpośrednio na bruku. Pojedynczy, rodzimi garncarze nie konkurowali podczas targów z przyjezdnymi rzemieślnikami. Na targi przybywali też stolarze z kołowrotkami, np. z Goworowa, bednarze oferujący naczynia klepkowe oraz inni rzemieślnicy sprzedający wyroby niezbędne w gospodarstwie domowym. W okresie międzywojennym na ożywienie handlu w regionie wpłynęły ułatwienia komunikacyjne – nowe linie kolejki wąskotorowej oraz zmodernizowana droga z Myszyńca do Ostrołęki. Fragment poematu Izraela Szterna ilustruje dzień targowy w południe i o zmierzchu.

Czwarta część ekspozycji „W rytmie kołowrotka” przybliża obraz ekonomicznego potencjału rękodzieła na Kurpiach. Poziom życia na Kurpiach w okresie międzywojennym był niski. Próby zintensyfikowania rozwoju małych gospodarstw zmieniły wprawdzie ich produkcję, ale mimo tych zmian praca Kurpiów nastawiona była na zaspokajanie potrzeb domowników. Sprzedawano niewielkie nadwyżki. Poza rolnictwem wiele osób trudniło się różnego rodzaju wytwórczością. Dzięki ustawie o popieraniu przemysłu ludowego z 1924 roku wytwórczość ta nie była uznawana za rzemiosło, ale zaliczana do tzw. przemysłów ludowego i domowego. Stworzyło to możliwość określonych gwarancji Skarbu Państwa na kredyty zaciągnięte przez wiejskich wytwórców lub ich zrzeszenia. Najbardziej powszechnym działem przemysłu domowego na Kurpiach było tkactwo – tradycyjne i pracochłonne. Choć region zajmował w tej dziedzinie jedno z czołowych miejsc w Polsce, to wytwórczość fabryczna czyniła je mniej opłacalnym. Nie zaniechano go jednak ze względu na przymus ekonomiczny. Podejmowano próby zakładania spółdzielni, lecz nie udało się oprzeć ekonomii wsi kurpiowskiej na tkactwie.

W mniejszym stopniu niż tkactwo podstawę utrzymania ludności stanowił przemysł drzewny oraz kowalstwo. Szanse na dochody dla części Kurpiów widziano również w rozwoju guzikarstwa i koszykarstwa. Ideę tę wspierało Towarzystwo Popierania Przemysłu Ludowego w Warszawie.

W tej części ekspozycji można obejrzeć film z 1938 roku, prezentujący zajęcia w gospodarstwie kurpiowskim oraz odsłuchać wypowiedź Stanisławy Staśkiewicz o uprawie lnu i procesie tkackim. Miejsce to sprzyja również refleksji nad tytułem wystawy. W materiale multimedialnym zatytułowanym „Tkanie losu” poruszamy wątek przemijania. Znajduje się tu ponadto ekspozytor przystosowany do odbioru części ekspozycji przez osoby niewidome.

Ostatnią część ekspozycji zatytułowaną „Biją dzwony” rozpoczynamy od przejścia wśród szpaleru ekspozycji strojów kurpiowskich. W tej szczególnej gablocie, pomyślanej niczym garderoba, mamy możliwość zapoznania się ze strojem z okolic Myszyńca. Oglądamy go następnie w kontekście historycznym – podczas uroczystości Bożego Ciała w Myszyńcu, zarejestrowanej na taśmie filmowej w 1938 roku. Procesje gromadziły Kurpiów ubranych w tradycyjne stroje oraz przedstawicieli różnych grup społecznych i zawodowych prowincji, w tym ostrołęczan.

                                                                                                                                                                                            Barbara Kalinowska

 

Kurator i autor scenariusza wystawy: Barbara Kalinowska
Projekt aranżacji: WXCA, Szczepan Wroński, Piotr Łosek, Agata Fisiak

Wystawa ze zbiorów Muzeum Kultury Kurpiowskiej w Ostrołęce.